
Luty zaczęła Mimi
prawdziwie odlotowo ;)

opanował tę wcale nietrudną...

...sztukę latania...

Nie wszystko jednak
poszło zgodnie z planem.
Erni nawet nie jęknął.

Ale Mimi nie straciła wiary
i szybko postawiła chłopa na nogi.

to Erniemu pozostało po tej przygodzie
jakby lekkie skrzywienie ;)

uczynienia
Mimi zabrała Erniego
na podsłuchiwanie
sąsiadów ;)

[Przyłapana przez mamę
nie kryła niezadowo -
lenia:P]

Mimi z misiem
na konnej przejażdżce.

W łóżkowym morzu.

Dziś Mila
nic nie widziała...

...nic nie mówiła...

...i nic nie słyszała :P

Poranne łapanie zajączka.

Zakończone sukcesem,
oczywiście ;)

"Dziadziu urwał" krzesło :P

Mimi za firanką się schowała...

...i że mama jej znaleźć nie może
cicho się chichrała;)

I nie wywinął się dziadek
od czytania Mili o kotkach ;)

wypróbować nowego konia
- prezent od dziadka.
Przymierzyła się...

...usiadła...

...i ruszyła galopem
gdzie...bieguny poniosą :P

Coś jednak nie dawało jej spokoju.
Zamyśliła się na chwilkę...

bardziej odpowiedni
do jazdy konnej.

spokojnie ruszać
na podbój Dzikiego Zachodu!

Ponieważ jednak Dzikiego Zachodu
Mimi nie znalazła
(pewnie gdzieś się zawieruszył ;)
ruszyła na podbój...

...równie dzikiej kuchni ;)

Planeta małpich kosmitów :P


Dziś wyjątkowo
śnieg Mileny nie szczypał ;)

I nawet na nim usiadła ;)

I nawet się uśmiechała ;)

A w sobotę wybrała się Mimi
na sanki nad rzeczkę...

...gdzie opodal krzaka
spotkała psiego dziwaka :P

...co za śniegiem przepadał...

...i się nim zajadał ;)

Piesek był prawdziwie szalony.

Bardzo-bardzo szalony ;)))

jeszcze wiele psów,
ale zdecydowanie bardziej...
przyziemnych ;)

A Mimi zdecydowanie bardziej
gustuje w SZALEŃSTWIE! ;)

[Dlatego tak dobrze
rozumie się z tatą :P]

Jednak nawet tato
jest czasem pomysłami Mili...

...nieco zaskoczony...

...a Mila w rezultacie - obrażona :)))

Tymczasem wracając już do domu
Mila natknęła się
na pewną śnieżną osobliwość ;)

Która tak bardzo jej się spodobała...

...że tato poczuł się zazdrosny...

...i postanowił oczarować córkę
swoją własną ...
osobliwością ;)

A w niedzielę
z saneczkami...

...i tatą odwiedziła Mimi...

...Jordana...

...Rejtana...

...i bałwana...

najprawdziwsze
BUM-...

...-BAM ;)

[Całe szczęście tata był w pobliżu
i uratował Lenkę]

Styl mamy
jest zupełnie inny...

...niż styl taty ;)

Ptaki zimą.
[Prawie negatyw ;)]

Mimi zażyczyła sobie
kołysanie w starym foteliku.

Skończyło się drzemką,
oczywiście ;)

Bałwany są dobre dla dzidziusiów.
Prawdziwy twardziel
robi ze śniegu Bukę! :P

...a potem zaczepia przechodniów...

...ale wiadomo -
z taką Buką za plecami
nikt Mimi nie podskoczył...

...więc to ona podskoczyła -
na ławeczkę...

...i stały tak z Buką
wpatrzone w dal...

[A potem codziennie na osiedlu
przybywała nowa Buka,
aż powstał prawdziwy bukowy gang.
Niestety, szybko został rozbity - a ściślej roztopiony - przez zbliżającą się wiosnę :P]

ale Bałwan - w dodatku nie swój,
to już zupełnie co innego.
Przechodząc obok
lepiej nie spuszczać go z oka :P

dla bukowego gangu
okazała się niebieskooka krowa.
Nawet Mimi nie odważyła się
do niej zbliżyć ;)

Ciągle jednak miała wrażenie,
że ktoś ją śledzi...

Mimi przywitała się grzecznie
(po ziomalsku, oczywiście)
z każdym misiem.

Ponieważ zawartości szafy
groziło poważne
niebezpieczeństwo...

...ciocia postanowiła
odwrócić milenkową uwagę...
lustrem ;)

...co okazało się bardzo skuteczne:P

byłby stracony :P

zakoszone
(w języku mamy i cioci Oksany:
zajumane :P)

...a winowajca ukrył się
w - również zajumanej cioci - czapce :P

A tymczasem w weekend
odwiedziła Mimi Ninę.

Zawarła tam nową znajomość...

...z 'papupą' :P

A u Niny jak zwykle było
wesoło...

...buziaczki...

...śmichy-chichy...

...głupie miny...

dziwsze...

....gilgotki...

...jednym słowem było:
BUM-BAM :P

przyszła pora na
PRAWDZIWĄ ZABAWĘ!
Zabaryka -
dowały drzwi...

...i rozpoczęło się polowanie na zwierza!

...który ratował się ucieczką...

...jednak...

...jak widać mało skutecznie :P

A dla zwycięzców -
wycieczka pociągiem...

...w siną dal, czyli 'hen-hen' :P

ciocia Basia nawet nie zauważyła,
że tego wieczoru...

...ktoś został nabity w butelkę :P

Natomiast w niedzielę
Mimi odwiedziła ZOO...

...a w nim kuzynów bliższych...

...i dalszych :P...

Bardzo podobał jej się tam
pewien rogacz...

...dopóki nie podszedł zbyt blisko :P

Tato filmował wszystkie zwierzęta,
ale najładniej pozowała pewna koza...

...która jednak okazała się być
po prostu głodna :P

Sympatię Mimi zdobył również
milu :P

...a także wielbłąd...


A jak już Mimi trochę zmarzła,
to poszła odwiedzić małpy...

...które bardzo jej się podobały...


...a najbardziej mama z dzidziusiem;)

Niektóre małpy okazały się
bardzo towarzyskie...

...jednak ich kuzyni
jakby nieco gburowaci...

A po małpach przyszła pora
na karmienie fok...

...które żeby dostać obiad...

...musiały się nieżle natrudzić...

...wykonując dziwne czynności...

...bardzo dziwne :P...

Nie wszystkie jednak mogły się pogodzić
z końcem obiadu :P

W ZOO Milę oczarował również
krokodyl...

...ale prawdziwym hitem
okazały się rybki...

...cóż, w końcu to córka swojego ojca :P

Pierwsza kąpiel słoneczna
w tym roku :P

Ukochany krakowski most Mimi ;)

Można sobie stać
i do woli patrzeć
na przejeżdżające pod spodem
samochody.

Dziś Mimi odkryła,
że boi się koguta
['Mamo, boję oguta!']

...i z wrażenia koniec miesiąca...
przespała :P