31 stycznia 2010

Styczeń


Nowy Rok zaczął się bardzo...
apetycznie ;)













A kiedy już wujek "został
zatankowany" ;)
można było pobujać
w kuchennych przestworzach.

















A tymczasem
Mimi z wujkiem Wojtkiem...













...kręcili film o tacie...















...i Zosi :P



















Krótka przerwa
na noworoczne czułości...













...i już ukochane milenkowe
BUM-BAM...














....w które Mimi bez trudu
wciągnęła również Zosię.



































































I w końcu (chociaż raz!)
udało się złapać
całą trójkę!
jednocześnie!
w jednym! kadrze
:)))









Parodia cioci Magdy fotografującej
w znakomitym wykonaniu Zosi:)





















Częściowy portret rodzinny.
Brakuje 2/3 Wojtka
i 3/3 Juliana :P



















Kogo by tu dzisiaj rozbroić-
pomyślała Mimi...













...i jej wzrok zatrzymał się
na małym niepozornym misiu...













...który okazał się mieć
jednak całkiem duży potencjał ;)













Mimi na golaska i spokojna -
to tylko baaardzo chwilowa
niedyspozycja ;)














Jaskiniowa Mimi.





























I bardzo jej to łóżkowe jaskiniowanie
przypadło do gustu.















Ustawiła sobie Mila statyw...














...i porobiła głupie miny...















...całe szczęście miny robiła
do aparatu, nie statywu :P














Taki, kolorowy przerywnik ;)






















Zasępiła się Mila:
-Gdzie ta mama mogła się schować?













I nagle ją olśniło -
pewnie siedzi pod łóżkiem!:P

















Niełatwo jest się ubrać...




















...prawdziwej damie ;)























Dziś z łóżka
wykluła nam się...















...Milena! :)
















Nastroje wertykalne...






















...są zupełnie rożne...




















...od tych horyzon -
talnych.














Jest Pipu - jest przygoda!















...a przy okazji i wiele radości ;)

















Mimi ma wiele twarzy.
Potrafi w jednej chwili
z jednorożca...













...zmienić się w King-Konga.

















I przysięgam być grzeczna,
grzeczna i tylko grzeczna.














































































Obowiązkowy codzienny trening
strojenia głupich min:P















































Pierwsze zdjęcie
zrobione samodzielnie
przez Milenę.















Dziś odwiedziny cioci Oksany.















Tylko jakaś taka
źle uczesana ta ciocia :P
- pomyślała Mimi -
A przecież ostatnio
takie modne są dredy :P










Ciocia jednak postanowiła
pozostać przy swoim
nudnym :P wystroju głowy :)














Mimi na ekranie,
czyli wieczorne slajdowanie.





























Wystąpili:
pradziadek, Mimi i cień ;)















23 stycznia:
1) święta dawno za nami,
2) świąteczne prezenty
już zdążyły się znudzić,
3) trzeba zacząć spłacać
świąteczne pożyczki,
4) noworoczne postanowienia
"jakoś się nie realizują",
5) zimno, 6) brak słońca 7) i tak odległa
perspektywa wiosny,
a do tego jeszcze trzeba zorganizować
urodzinową imprezę -
ostatnią z dwójką z przodu -
i jak tu nie popaść
w styczniową depresję?
:P







Mimi z kwiatkami dla mamy.

















Piękne róże.
I było ich 29...
ale przyszedł wujek Mateusz
i dorzucił jeszcze 3.
I kiedy przyszli goście i zapytali,
ile ich jest,
mama musiała odpowiedzieć:
32!
:P





























Niedzielny, pourodzinowy poranek.
Wyjątkowo rześki ;)













I twórczy:)















Artysta i jego muza:P















I dzieło! :P
















Każda prawdziwa muza
musi się od czasu do czasu
nadąsać :)



















A każdy związek artysta-muza
przechodzi czasem kryzys.
:P






















Dziś Mila upatrzyła sobie
miejsce na komodzie :)















Było tam całkiem wygodnie.














I wysoko tak,
że udało się Mimi dotknąć
górnej krawędzi zdjęcia:P















To był strasznie straszny dzień :P

































Fajna ta chusteczka.














I całkiem miła w dotyku:P

















Każdy porządny ziomal...
musi mieć czapkę...














...głęboko zsuniętą na oczy :P

















I tak ziomalskim krokiem
weszła Milena
w kolejny zimowy miesiąc
(zbliżając się jednak
tym samym do wiosny! :)