przywitał nas
piękną zimą...
...tak piękną,
że nawet Mila...
...skusiła się...
...i wyszła na spacer
z ochotą!;)
(a przy okazji i z Tatą...;)
(...którego zaciągnęła
w największe zaspy.)
Rodzice byli w szoku-
okazało się bowiem,
że spadł u nas
jakiś dziwny śnieg...
...rozwese - lający!
(a nie -jak rok temu-
'szczypiący';)
A kiedy już Mila
się naśmiała...
...to ośmieliła się ;)
przypuścić
rozweselający atak
na mamę ;)
Tacie-na poprawę nastroju-
po prostu dała buziaka :P
Mama z córką grały dziś w jakąś grę. Nagle Mila:
- Przepraszam...ale...nie mogę teraz losować,...bo...mam taki pomysł... na zrobienie kupki!
I pobiegła czym prędzej do ubikacji;)
[Reportaż nie został wzbogacony o fotografie ze względów oczywistych:P)
Mama z Milą natknęły się dziś
w czasopiśmie na takie oto zdjęcie.
Mama (z zaangażowaniem):
Mila (z politowaniem): - Mamo, ale przecież zając nas nie zrozumie...
Mama: - Mila, zjesz bułeczkę?
Mila: - Nie, zjem ciebie!
Mama: - To będziesz mnie musiała najpierw
ugotować.
Mila: - Dlaczego?
Mama: - No bo jak, tak na surowo?
Mila: - Nie, na niby! ;)
Mimi szykowała się z rodzicami na spacer.
Nagle(do trochę chorego taty):
- O, bardzo ładnie zawiązałeś szalik. A wczoraj to nieładnie, bo coś się przeziębiłeś.
Przy okazji ;) poszła też Mila zagłosować.
Za kilka dni zagadnęła ją o to Babcia:
- Byłaś głosować?
-Tak.
- I do czego wrzuciłaś kartę do głosowania?
- A, do takiego dużego śmietnika. ;)
06.12.10 rano Mimi znalazła pod łóżkiem prezent.
Mama: - O widzisz, w nocy przyjechał Św. Mikołaj
i coś dla Ciebie zostawił.
Mila (pędząc do okna):
- A którym samochodem przyjechał?
Dziś Mila zabrała Mamę ;)
na baaardzo miłe spotkanie...
Z ciocią Karoliną i Maszą,
która 'wpadła na chwilę'...
z Kazania :P
Kiedy już Mila ładnie się pożegnała
i ruszyła w drogę do domu...
...okazało się, że to nie koniec
niespodzianek na dzisiaj.
Możliwość własno - ręcznego
przygoto - wania i upieczenia
prawdziwego toruńskiego piernika...
...tego się ani Mila, ani Mama
naprawdę nie spodziewały ;)
W kuchennym świecie Mimi
tak dobrze się odnalazła...
...że teraz rodzice się zastanawiają,
czy by nie zakontraktować małej
prowadzenia jakiegoś
programu kulinarnego w tv;)
Mama postanowiła sfotografować
córkę w walonkach od Maszy.
Poprosiła Milę o zrobienie jakiejś
normalnej miny;)
I to był błąd ;)
Dopiero koń sprawił,
że przestała strugać wariata
(na 3 sekundy;).
Odwiedziny u cioci Karoliny.
Kiedy mama i ciocia
zajęte były pieczeniem chleba,
Mila podziwiała 'tajemniczy' ogród :)
...a potem testowała fotel cioci...
...czy aby dobrze się w nim...leży...
...w każdej pozycji :P
[Nie wiemy jak w kwestii wygody,
ale jeśli chodzi o solidność wykonania
fotel okazał się niewiarygodnie wręcz...
odporny...na Milenę ;)]
Po powrocie Taty z pracy
córka zaprezentowała mu się
w nowej (peruwiań - skiej!) czapce
(od cioci Ewy, oczywiście;),
a przy okazji odbyła z nim ciekawą
konwersację...
T.: - Byłaś dziś grzeczna?
M.: - Tak.
T.: - Ale byłaś bardzo grzeczna, czy tylko trochę grzeczna?
M.: - Bardzo grzeczna.
T.: - A czy Mama potwierdzi twoją wersję?
M.: - Tak.
T.: - To co, zapytamy Mamę?
M.: - Nie!
;)
Dziś Milena próbowała nauczyć się
ćwierkać tak jak ptaszek...
...a potem nauczyć ptaszka
śpiewać tak jak ona ;)
Wieczorem zaś opowiadała Tacie (!) bajkę:
- Ptaszek przechodził przez rzeczkę, zanurkował
i zrobił kupkę. I pływał.I wąchał I śmierdziało...
Tato: -Mimi, co Ty mi takie brzydkie bajki opowiadasz?
Mila: - Bardzo Cię przepraszam, ale nie mam innej bajki. Opowiadam taką, jaką mam.
Dziś Milena postanowiła wziąć kąpiel.
Umyła porządnie buzię ;)...
...nogi...
...włosy...
...kosmyk po kosmyku ;)...
...by potem już tylko
się relaksować.
Jednak jak się ma dom pełen
zwierząt, to nigdy nie wiadomo
kiedy się któreś z nich.. dosiądzie;)
Wyjrzała dziś rano Mila przez okno-
o wiosna przyszła!
Drzewa zakwitły!
Jednak na spacerze, przy
dokładniejszym przyjrzeniu,
okazało się...
...że to zima nas tak...
zrobiła w konia ;)
Mimo, że zrobiona w konia :P
Mila nie zapomniała o swoich
małych przyjaciołach...
...i przygotowała im
coś na...dziób ;)
Mama opowiadała dziś Mili
do snu bajkę o kotku,
który spotkał jeża.
Ponieważ akcja nie była przesadnie wartka;)
w pewnym momencie Mila
wychyliła głowę zza Wielkiego Misia (który śpi z nią w łóżeczku):
- Mamo, nie opowiadaj takiej bajki, bo to jest nuuudne! Opowiedz bajkę o Szymku i Zuzce.
Mila karmi Wielbłąda (którego gra dziś Mama),
a potem kładzie go (ją?) spać. Mama-wielbłąd
chrapie. Mila:
- Nie chrap, wielbłądu! Wielbłądy nie chrapią!
To tylko mój tata chrapie.
[wielbłądu = wielbłądzie;)]
Od kilku dni jednak Tata nie chrapał...
tzn. pewnie chrapał, ale na szpitalnej sali...
a Mama nie mogła się przyzwyczaić
do tej nocnej ciszy...
To były dziwne święta - dla Mamy
pierwsze w życiu spędzone
poza domem rodzinnym.
To był...dziwny koniec miesiąca (i roku).