5 stycznia 2011

Grudzień

W tym roku grudzień
przywitał nas
piękną zimą...

































...tak piękną,
że nawet Mila...
















...skusiła się...
























...i wyszła na spacer
z ochotą!;)
(a przy okazji i z Tatą...;)















(...którego zaciągnęła
w największe zaspy.)















Rodzice byli w szoku-
okazało się bowiem,
że spadł u nas
jakiś dziwny śnieg...












...rozwese - lający!
(a nie -jak rok temu-
'szczypiący';)














A kiedy już Mila
się naśmiała...
















...to ośmieliła się ;)
przypuścić
rozweselający atak
na mamę ;)















Tacie-na poprawę nastroju-
po prostu dała buziaka :P


















Mama z córką grały dziś w jakąś grę. Nagle Mila:
- Przepraszam...ale...nie mogę teraz losować,...bo...mam taki pomysł... na zrobienie kupki!
I pobiegła czym prędzej do ubikacji;)

[Reportaż nie został wzbogacony o fotografie ze względów oczywistych:P)








Mama z Milą natknęły się dziś
w czasopiśmie na takie oto zdjęcie.








Mama (z zaangażowaniem):
- Zającu, uciekaj! Na drodze się nie siada, bo cię może rozjechać samochód!
Mila (z politowaniem): - Mamo, ale przecież zając nas nie zrozumie...







Mama: - Mila, zjesz bułeczkę?
Mila: - Nie, zjem ciebie!
Mama: - To będziesz mnie musiała najpierw
ugotować.
Mila: - Dlaczego?
Mama: - No bo jak, tak na surowo?
Mila: - Nie, na niby! ;)











Mimi szykowała się z rodzicami na spacer.
Nagle(do trochę chorego taty):
- O, bardzo ładnie zawiązałeś szalik. A wczoraj to nieładnie, bo coś się przeziębiłeś.








Przy okazji ;) poszła też Mila zagłosować.
Za kilka dni zagadnęła ją o to Babcia:
- Byłaś głosować?
-Tak.
- I do czego wrzuciłaś kartę do głosowania?


- A, do takiego dużego śmietnika. ;)








06.12.10 rano Mimi znalazła pod łóżkiem prezent.
Mama: - O widzisz, w nocy przyjechał Św. Mikołaj
i coś dla Ciebie zostawił.
Mila (pędząc do okna):


- A którym samochodem przyjechał?










Dziś Mila zabrała Mamę ;)
na baaardzo miłe spotkanie...














Z ciocią Karoliną i Maszą,
która 'wpadła na chwilę'...
z Kazania :P













Kiedy już Mila ładnie się pożegnała
i ruszyła w drogę do domu...

















...okazało się, że to nie koniec
niespodzianek na dzisiaj.














Możliwość własno - ręcznego
przygoto - wania i upieczenia
prawdziwego toruńskiego piernika...













...tego się ani Mila, ani Mama
naprawdę nie spodziewały ;)














W kuchennym świecie Mimi
tak dobrze się odnalazła...














...że teraz rodzice się zastanawiają,
czy by nie zakontraktować małej
prowadzenia jakiegoś
programu kulinarnego w tv;)
















Mama postanowiła sfotografować
córkę w walonkach od Maszy.
Poprosiła Milę o zrobienie jakiejś
normalnej miny;)
I to był błąd ;)











Dopiero koń sprawił,
że przestała strugać wariata
(na 3 sekundy;).



















Odwiedziny u cioci Karoliny.






















Kiedy mama i ciocia
zajęte były pieczeniem chleba,
Mila podziwiała 'tajemniczy' ogród :)













...a potem testowała fotel cioci...















...czy aby dobrze się w nim...leży...















...w każdej pozycji :P















[Nie wiemy jak w kwestii wygody,
ale jeśli chodzi o solidność wykonania
fotel okazał się niewiarygodnie wręcz...
odporny...na Milenę ;)]
















Po powrocie Taty z pracy
córka zaprezentowała mu się
w nowej (peruwiań - skiej!) czapce
(od cioci Ewy, oczywiście;),
a przy okazji odbyła z nim ciekawą
konwersację...







T.: - Byłaś dziś grzeczna?
M.: - Tak.
T.: - Ale byłaś bardzo grzeczna, czy tylko trochę grzeczna?
M.: - Bardzo grzeczna.
T.: - A czy Mama potwierdzi twoją wersję?
M.: - Tak.
T.: - To co, zapytamy Mamę?
M.: - Nie!
;)






















Dziś Milena próbowała nauczyć się
ćwierkać tak jak ptaszek...














...a potem nauczyć ptaszka
śpiewać tak jak ona ;)














Wieczorem zaś opowiadała Tacie (!) bajkę:
- Ptaszek przechodził przez rzeczkę, zanurkował
i zrobił kupkę. I pływał.I wąchał I śmierdziało...
Tato: -Mimi, co Ty mi takie brzydkie bajki opowiadasz?
Mila: - Bardzo Cię przepraszam, ale nie mam innej bajki. Opowiadam taką, jaką mam.











Dziś Milena postanowiła wziąć kąpiel.















Umyła porządnie buzię ;)...















...nogi...















...włosy...















...kosmyk po kosmyku ;)...
















...by potem już tylko
się relaksować.














Jednak jak się ma dom pełen
zwierząt, to nigdy nie wiadomo
kiedy się któreś z nich.. dosiądzie;)



















Wyjrzała dziś rano Mila przez okno-
o wiosna przyszła!
















Drzewa zakwitły!


















Jednak na spacerze, przy
dokładniejszym przyjrzeniu,
okazało się...















...że to zima nas tak...


















zrobiła w konia ;)




















Mimo, że zrobiona w konia :P
Mila nie zapomniała o swoich
małych przyjaciołach...












...i przygotowała im
coś na...dziób ;)





















Mama opowiadała dziś Mili
do snu bajkę o kotku,
który spotkał jeża.













Ponieważ akcja nie była przesadnie wartka;)
w pewnym momencie Mila
wychyliła głowę zza Wielkiego Misia (który śpi z nią w łóżeczku):
- Mamo, nie opowiadaj takiej bajki, bo to jest nuuudne! Opowiedz bajkę o Szymku i Zuzce.












Mila karmi Wielbłąda (którego gra dziś Mama),
a potem kładzie go (ją?) spać. Mama-wielbłąd
chrapie. Mila:
- Nie chrap, wielbłądu! Wielbłądy nie chrapią!

To tylko mój tata chrapie.

[wielbłądu = wielbłądzie;)]










Od kilku dni jednak Tata nie chrapał...
tzn. pewnie chrapał, ale na szpitalnej sali...
a Mama nie mogła się przyzwyczaić
do tej nocnej ciszy...














To były dziwne święta - dla Mamy
pierwsze w życiu spędzone
poza domem rodzinnym.
To był...dziwny koniec miesiąca (i roku).