11 lutego 2012

Styczeń, który uratował honor zimy :P

 Z powodu roztargnienia mamy,
styczeń przyszło Mili zacząć od małej retrospekcji.
Otóż jeszcze w grudniu zorganizowała Mila (przy nieznacznej pomocy taty i pana Kuby:)
dla swoich przedszkolnych kolegów...






...pokaz robienia sztucznych much :P





 Mimi dzielnie prezentowała materiały muchowe...






...oraz już zrobione z nich muchy.








 Po krótkim wstępie Mila i tata pokazali dzieciom 
jak w praktyce wygląda kręcenie much
oraz zaprosili ich do wspólnego wykonania
takiego sztucznego owada.





Efekt był zaskakujący! 
Okazało się, że dzieciaki są w kręceniu doskonałe :P


fot. tato


 Na sam koniec jeszcze pan Kuba opowiedział 
o tym, jak się zdobywa pióra rajskiego ptaka
i pokazał piękne zdjęcia much wykonanych z jego piór.






          ###################



Poza tym styczeń mijał Mili i mamie bardzo twórczo.
Mama, wykorzystując swój prezent choinkowy - tablet graficzny,
próbowała 'coś' ;) narysować...






...z różnym skutkiem :P






Córka natomiast podeszła do kwestii bardziej tradycyjnie -
przy pomocy zwykłej kartki i długopisu/ołówka 
rysowała gepardy...





...mamę 
(proszę zwrócić uwagę na te włosy i nogi! :P)





...oraz...Kogoś 
(sądząc po włosach, to raczej nie jest portret taty :P)







          ###################



Na fali "twórczego uniesienia" :)
mama i córka postanowiły zrobić również 
radosną, wiosenną kartkę...







...dla irlandzkiej cioci Oli...






...w związku ze zbliżającymi się jej urodzinami. 





(mamy tylko nadzieję, że kartka wraz z prezentem 
dojdzie szybciej, niż to ciocia zobaczy i przeczyta na milenniczku :P)








          ###################





Mila: - Babciu, pobawmy się. Ty będziesz bogiem.
Babcia: - Nie! Bóg jest kimś bardzo ważnym. Najważniejszym. Ja nawet nie mam odwagi bawić się, że jestem Bogiem.
Mila wybiega z pokoju. W kuchni napotyka niczego nieświadomego tatę
i bez słowa wyjaśnienia zadaje mu szybkie pytanie:
- Masz odwagę być bogiem?






          ###################








Jako, że w końcu zawitała do nas Sroga Pani Z.,
wybrała się Mila na zimowy spacer.





Ponieważ jednak wciąż jeszcze nie dowierzała, 
że to prawdziwa zima...




...postanowiła napluć na śnieg
i zobaczyć co się stanie.





Trochę się zdziwiła, że nie zamarzło w locie :P





...po czym ruszyła w największe śnieżne zaspy na rekonesans ;)




Spotkała tam sympatycznego badylka...





...z którym grzecznie się przywitała...




...i ruszyła dalej w zaspy...




...w których utknęła na dobre.






Chwila zastanowienia - co zrobiłby jej idol Bear Grylls
w takiej sytuacji?





Wiadomo - poczekałby na przelatujący samolot
i mocno wymachiwał rękami :)












          ###################



Pod względem lektur styczeń upłynął Lenie 
(a właściwie Birkowi - bo tak się teraz każe nazywać;)
na powtórnym (!) czytaniu "Ronji córki zbójnika"...





...oraz na odgrywaniu z mamą w nieskończoność
wszystkich wydarzeń z życia głównych bohaterów :P





Dlatego też kiedy pod koniec miesiąca lektura książki została zakończona,
a Mila poprosiła o kolejne jej przeczytanie
mama zaprotestowała i czym prędzej pobiegła do księgarni.






I tak oto z Birka zmieniła się Mila w Blaszanego Drwala ;)





...a mama w Dorotkę 
- wymiennie z Tchórzliwym Lwem i Strachem na Wróble :P











          ###################




Mila rozmawia o przeprowadzce, która niebawem ją czeka.
Mama zadaje córce pytanie, co będą musieli zabrać ze sobą do nowego mieszkania w pierwszej kolejności. Ponieważ Mila ma problemy z odpowiedzią, mama uściśla:
- Co jest najbardziej potrzebne, żeby żyć i mieszkać?
Mila: - Najpierw musimy zabrać książki, żeby mieć co czytać! :)




          ###################








23 stycznia to jak zwykle ;) urodziny mamy.
W tym roku wielkie święto -
córka oprócz tego, że dała mamie prezent,
to jeszcze złożyła jej życzenia!







          ###################



Tymczasem to nie był koniec styczniowych niespodzianek.
Kilka dni później do milenkowego przedszkola
przyszli dziadkowie i rodzice...





...żeby posłuchać i popatrzeć jak ich córka/wnuczka 
występuje.





W oczekiwaniu na swoją kolej trochę się Mili nudziło...:P



...ale kiedy przyszło co do czego
jej entuzjazm nieco osłabł...
a nawet zupełnie wyparował,
gdyż zadeklamowania pierwszego wiersza Mila odmówiła ;P






Buzia otworzyła jej się dopiero przy drugim :P






Po występach oczywiście - obowiązkowe pamiątkowe zdjęcie.






Jako zapamiętały wróg nudy i sztywniactwa
postanowiła Mila tę sesję nieco ożywić ;)









A w nagrodę za ładny występ - słodycze :)







          ###################




Tato: - Milenko, a Ty lubisz swoje przedszkole?
Mila: - Bardzo je lubię. Tylko nie lubię do niego chodzić.





          ###################





Ponieważ od jednej z najukochańszych milenkowych cioć
nadeszły ostatnio dwie wiadomości:
zła i dobra
(całe szczęście, chronologicznie pierwsza była ta zła)
mama i Lena postanowiły zrobić dla niej kartkę.







Pełną ciepła, serdeczności i dobrej energii.






Taką kartkę, która ma zastąpić piętrzące się
i zbyt skomplikowane, by je wypowiedzieć emocje.



(Szkoda tylko, że ów natłok emocji spowodował,
że mama wrzuciła do skrzynki pocztowej kopertę
bez znaczka pocztowego! )






          ###################





Mila wraca ze spaceru. Bardzo chce jej się siku. 
Mama: - Mila, najpierw umyj ręce!
Mila: - Nie! Najpierw muszę zrobić siku.
Po chwili, siedząc już na ubikacji, sama do siebie:
- Jakbym najpierw umyła ręce, a potem poszła do ubikacji, 
to musiałabym myć ręce dwa razy.






          ###################





Trzydziestego pierwszego stycznia zastanawiała się Mila 
jakim to wybrykiem tym razem zakończyć miesiąc.







Postawiła - a jakże! - 
na szaleństwo w czystej formie :)










Chciała jak ptak -
machając skrzydłami w górę...





...i w dół - 
wzbić się w przestworza i poczuć prawdziwą wolność.







Skończyła jednak jak wielu przed nią :P






Styczeń, kiedy to zobaczył, również postanowił się zakończyć :P











.