14 kwietnia 2011

Dluuugi marzec pełen wrażeń

Zasmucenie...
















...zmartwie - nie...
















...a nawet złość...

















...a wszystko to pewnie dlatego,
że nie miała się w co ubrać :P
I Mila zaprotestowała.




















Jednak podczas protestu
Mila się tak "nazimniła" ;),
że postanowiła
przyodziać się w koc.

















Poprotesta - cyjna drzemka
była nie tylko planowana,
ale wręcz udawana:)




















Kryzys i poszukiwania tożsamości
trwają. Dziś Mila była 'Kotem- z-Błękitną-Kokardą'
i tak należało się
do niej zwracać :P














Zamyślona Mila...















...konsumowała sobie
bułkę...














...a mama pstrykała...






















...i córkę podglądała.


























Nie ma jeszcze skończonych
trzech lat,
a już ma swój własny domek
(w dodatku składany i
przenośny!:)



















Od rana do wieczora bieganie.














Postój tylko po to,
by rzucić mamie
(na jednym wydechu):
"Nie złapiesz mnie! No złap!"




























Marzec już na dobre rozpoczęty,
więc siadła sobie Mila
by policzyć,
ile to zaproszeń urodzinowych
musi rozesłać.









Wyszło, że sporo ;)















Zaproszenia były różne.
Niektórym trafiły się
portrety i autoportrety...













...innym scenki rodzajowe...














...a jeszcze innym
scenki mrożące krew w żyłach:P
(ze strachem na wróble
w roli głównej).










Były również
zaproszenia hipisowskie ;)













... przyrodnicze ...














...ogrodnicze...














...takie bardziej realistyczne...














...i takie bardziej abstrakcyjne:P























Przed-urodzinowe trenowanie
dmuchania balonów.
























Jeszcze Mila nie zdążyła się
porządnie obudzić...















...i rozbudzić...
















...Jeszcze by chciała
poleżeć...














...w ciszy i spokoju...
















...a tu już trzeba pozować...














...i uśmiechać się ładnie...














...Ech, trudne jest życie
Stasia!
(bo dziś Mila jest Stasiem:P)






















Sen miłośniczki skrajności
również jest... 'skrajny' :P
(fot. by tata)






















Jaka matka,
taka córka :P
(fot. by tata)























Spodobało się Milenie Alicji
lustro...



















...ta druga dziewczynka również...














...nawet bardzo...




















...więc postanowiła ją
stamtąd uwolnić:P
Niestety, nie udało się tego dokonać
(mama przeszkodziła).










Strudzona Mila postanowiła
trochę odpocząć.














Ponieważ jednak wciąż
ktoś jej w tym przeszkadzał
(wstrętny paparazzi;)...












...zabrała Mila swojego Misia
i przeniosła się w jakieś
"zaciszne miejsce".























Dziś oglądanie dobranocki
w towarzystwie Myszki Mickey.
























Kiedy tata wraca do domu...
















...radość milenkową...














...słyszą wszyscy sąsiedzi...
nawet sąsiedzi sąsiadów
naszych sąsiadów:P
























Wieczorne mysie zębów-
najpierw swoją ręką...













...a potem ręką mamy.















Na koniec jeszcze tylko kontrolny
rzut okiem -
i można iść spać.
(fot. by tata)























8 marca tato nigdy nie zapomina
o swoich dziewczynach.













Mila swoją różę najpierw
powąchała...













...a potem postanowiła
policzyć ilość płatków:P
























Dziś Lena wyjątkowo
ucięła sobie w dzień
krótką drzemkę...












...pewnie po to, by móc
wieczorem skupić się
na...

















poprawianiu
tatusiowego rysunku:P


























I chociaż tato przywiózł
znad rzeki...













...do domu wiosnę...














...to nie przeszkodziło to
pogodzie kilka dni później
sypnąć śniegiem.

























Dziś wieczór dość spokojny...














...bo tata do późna w pracy :P


























Najnowsze odkrycie milenkowe-
puszczenie baniek ze śliny;)


























Mila gdzieś słyszała, że aby być
wygimnastyko - wanym
trzeba się rozciągać :P

























Dziś Milena była:
potworem...













...co ma ostre pazury...














...miłym kotkiem...














...a nawet żółwiem.














Aż w końcu padła zmęczona
(i zdezoriento - wana;).






























A tymczasem Mila
z entuzjazmem powitała
hotel w Krynicy.





































































Hotel krył w sobie wiele niespodzianek.
Jedną z nich był wielki zielony stół
z kolorowymi kulkami.












Stół (a szczególnie kulki)
bardzo się Mili spodobały...













...i tato postanowił nauczyć córkę
grać w bilard.














Córka jednak wolała grać
Sama! :P













No więc grała.
Namęczyła się dziewczyna...













...ale w końcu nie tak łatwo
pokonać samą siebie :P



























Ta skupiono-
rozanielona mina oznacza,
że Mila rozmawia
z dziadkiem.
























A kto powiedział, że
zdejmowanie bluzki jest łatwe?
(fot. by tata)

























Dziś na spacerku nad rzeką
spotkała Mila takiego oto
zwierza.






























Krynica przypadła Mili do gustu...














...jednak nie w każdym calu.
















Pan z psem-
nie za bardzo.













Sztywniaki - myślała Mila.



























Czułości z mamą
nigdy za wiele;)

























Spacerowała Milena
nad Popradem...













...aż dotarła do granicy :P






























Obowiązkowy punkt dnia:
basen...














...dwa razy dziennie...
















...codziennie :P















A na basenie:
skakanie...














... 'bąbelkowa - nie się' ;)















...chlapanie...















...i zatapianie taty :P

























Dziś przejażdżka kolejką...















...na Górę Parkową.

































A na górze -
zabawa w chowanego.















I podziwianie wielkiej wieży...





















...czyli coś specjalnie dla milenek.

(fot. by tata)














A podczas, kiedy Lena podziwiała wieżę,
mama podziwiała Lenę...






























...i tatę trochę też :P
































Góra Parkowa zaskoczyła też
Lenę ilością dziwnych maszyn...














... niewiadomego przeznacze - nia.















-Nie mam pojęcia do czego one służą, -
rzekła Mila i ruszyła...














...w kierunku kolejki.

























W pijalni wód było fajnie...


















...ale jednak nic nie zastąpi
frajdy basenowej! :)














Dziś było nie tylko pływanie z tatą
(i to bez koła, motylków
i krzyków: "Trzymaj mnie,
trzymaj mnie porządnie!"
)...











...ale nawet skakanie z tatą ;)





















Były też próby
samodzielnego nurkowania
połączonego z wyskokami...













...ale troskliwy tato
szybko je ukrócił :P...














...a wkurzona Mila...
popłynęła sobie na środek basenu
SAMA! :P













I mało tego, że popłynęła,
to jeszcze tam szalała!






























...tylko czasem zerkając,
czy ją tata nie goni :P

























Dziś w programie
(oprócz, oczywiście,
dwukrotnej wizyty na basenie;)
Muzeum Zabawek.











"Zwykłe" lalki...





















...o dziwo,
dość Milę zaciekawiły...














...jednak prawdziwym hitem
okazały się maleńkie dzidziusie
w łazience.












W muzeum było wiele
ciekawych eksponatów...













...wśród nich bardzo nas
zainteresowały
przezrocza...













...z krótkimi
obrazkowymi historyjkami...














...i aparat do ich oglądania - o napędzie... naftowym!





















Baaardzo długo podziwialiśmy
również kolejkę elektryczną...













...którą Mila mogła
sama włączać ;)














Mamę urzekło zaś
miniaturowe pianino...














...i ruchomy kot
niczym z horroru;)














A na koniec -
hulajnoga.
Ciężko było oprzeć się
pokusie...:P























A tymczasem nadszedł
ostatni dzień naszego pobytu w Krynicy.
Zakończony - a jakże! -
wizytą na basenie;)











To było czyste szaleństwo!















Mila pływała górą,
a tata dołem...














...potem były wyskoki...




































...a na koniec, oczywiście,
prysznic.













A tak wyglądała codzienna
droga na basen...














...i z powrotem
(nie była ona zbyt daleka-
basen był na tym samym
poziomie, co nasz pokój;)

















A po basenie -
włosów suszenie...













(fot. by tata)
























...i w drogę do Krakowa!
A po drodze postój -
i kilka głupich min...












...żeby nie było za nudno;)



























A tymczasem w Krakowie
nastąpiły pewne zmiany.
Był budynek -
już nie ma budynku.
Za to jest niebieska sofa...(?)









...która bardzo się Mili
spodobała...













...jednak nie bardziej...















...niż jej nowy nabytek...















...rowerek!...














...w dodatku ze skrzyneczką
na bagażniku!

























26 marca
Właśnie, kiedy mama
wyciągała z pieca
chleb...











...i bułki...
















...pojawili się pierwsi goście.
Ponieważ jednak jubilatka
była zbyt zawstydzona...













...goście musieli
poradzić sobie sami...














...i otworzyć prezent za nią :P
















Kiedy przyszli kolejni
goście...















...Mila wciąż jeszcze czuła się
onieśmielona
("Te wszystkie prezenty
dla mnie?")...












...jednak już nie na tyle,
by nie odpakować
podarunku samemu :P













Tort nie wjeżdżał tak długo,
że aż niektórzy goście
wystraszyli się, że
tu już nic więcej słodkiego nie będzie
i zaczęli gromadzić zapasy :P
(fot. by tata)









Tort jednak był...
i wjechał...















Tort - śmieciarka
(tak sobie zażyczyła jubilatka).
Mamy nadzieję, że smakował
lepiej, niżby można przypuszczać...
:P












































Żeby nie było-
dmuchała tylko Mimi,
tato udawał
(w celu dodania otuchy ;)













A potem tort ciach-ciach...
































...i gościom na talerzyki.























Jagódka -
głęboko kontemplująca
rzeczywistość...




























...Natka -
dziecko niemal samo - wystarczalne :)















...Marta -
prawdziwa kobietka...














...tajemnicza...
















...i dbająca o sylwetkę :P





















...muzykujący Mateusz...














...(dziś wyjątkowo)
nostalgiczna Nina...
















...wszyscy tak różni,
ale połączyło ich jedno -
gitara taty milenkowego
(dobrze, że tego nie widział :P)











...posłużyła ona nie tylko do grania:P

(oj, dostanie się mamie,
że zamiast gitarę ratować
zdjęcia pstrykała :P)











A tymczasem Mila
znalazła sobie
"zaciszne miejsce"
skąd, zajadając paluszki,
mogła wszystkich obserwować:)










Kiedy wyszli ostatni goście
(a było to już 27 marca;)
mama poczuła ogromne zmęczenie -
tym dniem i całym dłuuugim miesiącem.
Postanowiła odpocząć.
Do zobaczenia w kwietniu!
:)