30 kwietnia 2012

Urodzinowy (i nie tylko) marzec


 .




Czy to świadomość upływającego czasu i zbliżających się 
kolejnych urodzin, czy może coś zupełnie innego sprawiło,
że Mila postanowiła popracować nad swoją urodą ;P

fot. tato




Rzut oka w lusterko i...lekkie zaskoczenie...


fot. tato




...cóż, na efekty zabiegów 
trzeba będzie jeszcze trochę poczekać ;)

fot. tato








#######################








Mila:
- Wiesz, tato, mama idzie dziś do muzeum protestowania.
- Do muzeum?
- Eeee... nie! Na stację protestowania.
- Na manifestację, tak?
- Tak. Bo zły król chce nam w przedszkolu zamknąć kuchnię, dawać niedobre, zimne jedzenie i zabrać panie opiekunki.
- Król, czy pan prezydent?
- A, tak. Prezydent. Zły prezydent!






#######################






To był dzień eksperymentów-
zaczęło się od mieszania...





...różnych cieczy...






...a potem było dmuchanie...




...dmuchanie...





...duuuużo dmuchania!





A potem znów mieszanie...




....dolewanie...




...aż w końcu udało się -
Mila wyprodukowała sobie tęczę :)

fot. tato






#######################






Babcia żartuje sobie z Mili.
Mila w końcu nie wytrzymuje:
- Babciu, robisz sobie ze mnie jajo...albo środek czarnej dziury! 
:P





#######################








W tym roku Mila zażyczyła sobie tort w kształcie dinozaura.
Tato tak się zatrwożył,
że robienie dinozaura zaczął ćwiczyć już od śniadania :)


fot. tato




fot. tato



Niestety, z tortem nie poszło już tak łatwo
(całe szczęście milenkowi goście mają bujną wyobraźnię :P).






I chociaż Mila deklarowała, że tort jej się podoba,
to jednak dmuchania świeczek stanowczo odmówiła.
Pomogli przyjaciele...





...którzy równie ochoczo zaoferowali pomoc
...w wyjadaniu posypki :P





Tu jednak obowiązywało prawo dżungli -
do tortu dopchali się tylko ci więksi i silniejsi ;)




Poza tym jednym incydentem 
panowała dziś przyjazna atmosfera.





Aż żal było się rozstawać...








#######################



Zaraz po przyjęciu 
wybrała się Lena w 'pourodzinową' podróż...







... - w Tatry.







Przechodząc aklimatyzację w obozie w Zakopanem
trenowała Lenka wspinając się po schodach...








...na których przy okazji mogła sobie naświetlić buzię...






...i język :P










#######################





Co jak co, ale na nudę Mila nie mogła narzekać:
szaleństwa na tarasie...
















...trening głupich min w ...






...czy też wypatrywanie przez okno...


















...jeleni...






...stado których przychodziło codziennie pod nasze okna.






A o zachodzie słońca - teatrzyk cieni.










#######################





Mila do mamy:
- Mój przyjacielu, zwiążę cię, bo chcę ci zrobić przyjemność.
- Związanie kogoś ma być przyjemne? Chyba nie bardzo.
- Ja cię najpierw zwiążę i ty będziesz się smucić. I ja wtedy przyjdę i cię rozwiążę.
I właśnie taką ci zrobię przyjemność - że cię rozwiążę!






#######################








Niestety, zdarzyła się też Mili w górach krótka acz mocna choroba,
która zapędziła ją do łóżka.







Nie na długo jednak, bo gdy tylko gorączka ciut opadła...







Mimi znów stała się sobą :P









#######################





Ku zaskoczeniu Mili okazało się, 
że choroba ma też swoje dobre strony:
zamiast wspinaczki wysokogórskiej ;P -
wizyta w małpim gaju.


















#######################





 Widoki z kuchennego okna -
przy śniadaniu....







...i przy kolacji.










#######################





Kiedy choroba została już definitywnie pokonana
zabrała Lena rodziców na spacer Doliną Strążyską.
Chciała również namówić na wspólną wycieczkę napotkaną żabę...








...ale ta okazała się być jakaś...niemrawa.








Całe szczęście jednak dalej szło się już wartko...






...i spokojnie.








Tak, że dość szybko dotarła Mila pod Giewont...







...do "parzalni herbaty" na herbatę i ...lizaka ;P








W drodze powrotnej Mila i tato wypatrywali różnych ciekawostek...







...na niebie i na ziemi...






Myli się jednak ten kto mniema,
że była to spokojna droga w dół...






A jak bardzo się myli - 
dowody poniżej :P

















 #######################





Korzystając z pięknej zimowej jeszcze pogody
i z dobrego samopoczucia 
kolejnego dnia wybrała się Mimi niebieskim szlakiem...








...na spacer...







...do jaskini Dziura...







...by obejrzeć ją z bliska...








...i pokazać tatusiowi...







...od środka :P











Wyposażona w swoją ulubioną - zakładaną na czoło - 
latarkę..







...odkryła Mila ogromny sopel lodu...







...oraz dziurę w sklepieniu.






Droga powrotna obfitowała w dziwne spotkania.






Tym razem to Mila była stroną zaskoczoną :P






A po wyczerpującej wędrówce - 
obiad w ulubionej Zakopiańskiej restauracji.






Jedzenie było pyszne -
i nie było to żadnym zaskoczeniem...








...zaskoczeniem natomiast było to, 
co w tzw. międzyczasie wydarzyło się za oknem -
sypnęło najprawdziwszym śniegiem!












#######################







Mila:
- Jak będę miała męża, to będę go bić i na niego krzyczeć.
- Dlaczego?
- Bo taka już się urodziłam.






#######################





Chociaż w mieszkaniu zdawała się panować wiosna...








...jedno spojrzenie za okno następnego poranka...








...rozwiewało wszelkie ewentualne wątpliwości.

























#######################








Mila:
- Żeby upiec chleb potrzebna jest mąka jednorazowa.
- A jaka to jest mąka 'jednorazowa'?
- Taka w grubych kawałkach.
- Mąka razowa, tak?
- Tak.






#######################






Skoro już zdecydowała się Mila na lans w Zakopanem :P
to i Gubałówkę musiała odfajkować :)



fot. tato





Całe szczęście było już po sezonie,
kolejka praktycznie pusta...









...więc można było spokojnie podziwiać widoki...









...z różnych perspektyw ;P

















 A na górze (niekoniecznie miła) niespodzianka -
najprawdziwsza zadymka.


fot. tato





Dlatego spacer był ekspresowy.
I szybki zjazd w dół.

fot. tato






W dół do Zakopanego, a potem od razu za jednym zamachem :P
siuuup - i do Krakowa ;P



fot. tato









#######################







A tymczasem w Krakowie pojawiły się pogłoski , że na Miodowej 
można zobaczyć duchy...









...oraz inne dziwne stwory z gałęziami na głowie.







I mama postanowiła pójść i sprawdzić, cóż to za dziwadła.








Stwory okazały się całkiem sympatyczne ;)
Siedziały sobie w Cafe Szafran...









...i zapraszały na najlepszą w mieście kawę ;)






Ich nawoływania były bardzo skuteczne.






Czasem nawet aż za bardzo :P








...gdyż jeden z takich zachęcanych przykleił się do Mili na dobre...







I co tu robić? - pomyślała Mila,
która lada moment miała się przecież spotkać z Panem Kwietniem.

















.