30 października 2014

Przygody Tomka Sawyera i Hucka Fina




 Przypomniała mi się ostatnio książka, która - jak mi się wydawało - 
będzie idealna dla Mili.
I nie myliłam się :P
Przygody Tomka Sawyera okazały się prawdziwym strzałem w dziesiątkę.
Bohater-łobuz, który przeżywa niesamowite przygody -
czego Mila może chcieć więcej? :)








Powieść tak zawładnęła sercem Mileny,
że oczywiście musiałyśmy przeczytać dalszą część,
czyli Przygody Hucka.
Obie lektury spodobały się bardzo, jednak wydaje się,
że Przygody Tomka... mają bardziej dynamiczną akcję.
Mila ze słuchaniem  (tzn. ze skupianiem się, zapamiętywaniem i kojarzeniem)
nie ma żadnych problemów, a wręcz przeciwnie  - często zdarza nam się 
czytać po dwie godziny ciurkiem i Mila cały czas uważnie słucha 
(co oczywiście wcale nie oznacza, że siedzi wtedy w fotelu 
z rączkami grzecznie złożonymi na kolanach :P).
Jeśli jednak dziecko nie umie się tak długo skupiać, 
dość szybko się rozkojarza
lub jeśli kiepsko pamięta to, co się przeczytało dzień, czy kilka dni wcześniej,
to Przygody Hucka mogą nie być odpowiednią lekturą.
Lepiej poprzestać na Tomku Sawyerze, a Hucka zostawić sobie na później.
 

 





Szkoda, że bie książki są tak koszmarnie brzydko wydane.
W Przygodach Tomka... nie ma żadnych ilustracji,
natomiast w Przygodach Hucka są, ale tak brzydkie...
Niestety, nie znam żadnego ładnego wydania tych powieści.
A szkoda.





26 października 2014

Morza szum...- cz.III (ostatnia)



Tego dnia Mila zabrała Jurka
znów na wycieczkę do Niechorza,
gdzie sfotografowała się ze swoją ulubioną częścią nazwy miejscowości :P

















Oprócz wielkich literek w Niechorzu spodobały się Mili
(a jeszcze bardziej rodzicom) płytki chodnikowe.







Tak naprawdę jednak do Niechorza
wybraliśmy się tym razem,
żeby pooglądać pewien bardzo nietypowy żłobek :)






...a nawet całą - również dorosłą - społeczność.































































Motyle zupełnie nic sobie nie robiły ze zwiedzających
i siadały dosłownie wszędzie!







No, może prawie wszędzie, bo z niezrozumiałych względów
za nic nie chciały usiąść na Mili, która robiła co mogła,
żeby skusić chociaż jednego...







Za to tata i Jurek ledwo się mogli od nich opędzić...



































Co prawda na mnie również motyle nie siadały,
ale przynajmniej spodobał im się mój obiektyw :P








Oprócz motyli w motylarni można było jeszcze spotkać...żółwia ;)













...którego, w przeciwieństwie do motyli,
można było dotknąć, a nawet pogłaskać :)








W końcu jednak zmęczenie posadziło tatę na ławce.

Tata odpoczywał,
Jurek sprawdzał stan uzębienia siostry...






...próbował złapać sobie na pamiątkę :P motyla w locie...






...a Mila tymczasem po prostu...nie traciła czujności :)
I to ona pierwsza odkryła paparazzi ukrytego za drzewem :P










############################





Każdy, kto zna Milę wie, że drzemie w niej natura wojownika...







...więc kiedy znalazła wieczorem na plaży kawałek
patyka od parawanu...







...natura natychmiast się obudziła...








...i Mila postanowiła coś upolować/zawojować/zdobyć...








...a że pierwszy napatoczył się zamek...














Oczywiście zwycięstwo należało oznajmić całemu światu :P










###########################






Kiedy kolejnego dnia Mila zażywała morskich kąpieli...







...Jurek zadowalał się tymi słonecznymi...














...grzecznie (!) rozkoszując się słońcem i cieplutkim piaskiem.






















Całe szczęście nie próbował naśladować siostry :)









Ten cudowny sierpniowy dzień dzieciaki zakończyły
późnym wieczorem
puszczając (a właściwie tylko obserwując ;) lampiony -
z okazji urodzin taty.











#############################




Tym razem wybrała się Mila na wycieczkę...














...zabierając ze sobą i Jurka, rzecz jasna,...














...samochodowo-promową...




















...żeby poplażować na najczystszej i chyba najpiękniejszej plaży
nad polskim Bałtykiem.































































Leżąc (czy też w przypadku MIli - biegając) na plaży
można podziwiać wpływające/wypływające co chwilę
do/z portu przeróżne statki i żaglówki...














...ale ja akurat zakochałam się w widoku na biały wiatrak.




























Będąc w Świnoujściu nie mogliśmy też nie zwiedzić
tamtejszej latarni morskiej.








Widoki z okienek są piękne...







...i na każdej wysokości zupełnie inne.




























Wchodząc na latarnię spotkała Mila na swojej drodze
dziwną istotę...









...całe szczęście okazało się, że to tylko 
równie szalony jak Milena jej cień ;P










Widok z samej góry latarni w Świnoujściu
 nie robił takiego wrażenia jak z latarni w Niechorzu,
mimo że ta jest sporo wyższa (prawie o 20 m).







Pewnie dlatego, że tu jest większa platforma i wyższe barierki.








Jurek jednak i tak cały czas trzymał rączkę na ramieniu taty
(nie wiadomo tylko, czy dlatego, że sam się bał,
czy żeby dodać otuchy tacie - że nie jest sam :P)








Wracając ze Świnoujścia do bazy wypadowej w Pobierowie
zajechaliśmy jeszcze do Międzyzdrojów.
Zrobiło na nas niedobre wrażenie -
głośny, zatłoczony, kiczowaty kurort,
który naszym zdaniem nie ma nic wspólnego z wypoczynkiem
(może dlatego, że mieszkamy w mieście
i nie tęsknimy za tłumem w czasie urlopu).










Jedyne co tam ciekawego zobaczyliśmy,
to trąba nad morzem :)









############################




Zwiedzanie Pogorzelicy zaowocowało
w odkrycie kanału, a w nim stacjonującej floty kaczek :)















#############################






W Lędzinie stoi sobie piękny holenderski wiatrak.
Ma tylko jedną wadę (według Mili ;) - nie działa.
Trzeba było więc spróbować to zmienić :)

Próbowała Mila...








...próbował tata z Jureczkiem...









...i tylko mama zachowała szacunek do zabytków...















...i może dzięki temu wiatrak nadal spokojnie stoi tam gdzie stał,
w nienaruszonym stanie :P











#############################





Tego dnia Mila zabrała rodzinę :)
na wycieczkę...












...do chyba najbardziej urokliwego portu
nad polskim morzem...








...w Mrzeżynie.








Tam, przy pomniku zaślubin z morzem,
bawiła się w żołnierza...


















...i zarządziła koniec wakacji i powrót do Krakowa  :P