28 lutego 2010
Zimowo-wiosenny luty
Luty zaczęła Mimi
prawdziwie odlotowo ;)
Postanowiła więc aby i Erni
opanował tę wcale nietrudną...
...sztukę latania...
Nie wszystko jednak
poszło zgodnie z planem.
Erni nawet nie jęknął.
Ale Mimi nie straciła wiary
i szybko postawiła chłopa na nogi.
I chociaż wszystko dobrze się skończyło,
to Erniemu pozostało po tej przygodzie
jakby lekkie skrzywienie ;)
W ramach zadość -
uczynienia
Mimi zabrała Erniego
na podsłuchiwanie
sąsiadów ;)
[Przyłapana przez mamę
nie kryła niezadowo -
lenia:P]
Mimi z misiem
na konnej przejażdżce.
W łóżkowym morzu.
Dziś Mila
nic nie widziała...
...nic nie mówiła...
...i nic nie słyszała :P
Poranne łapanie zajączka.
Zakończone sukcesem,
oczywiście ;)
"Dziadziu urwał" krzesło :P
Mimi za firanką się schowała...
...i że mama jej znaleźć nie może
cicho się chichrała;)
I nie wywinął się dziadek
od czytania Mili o kotkach ;)
Dziś po śniadaniu Mimi postanowiła
wypróbować nowego konia
- prezent od dziadka.
Przymierzyła się...
...usiadła...
...i ruszyła galopem
gdzie...bieguny poniosą :P
Coś jednak nie dawało jej spokoju.
Zamyśliła się na chwilkę...
...i dobrała sobie strój
bardziej odpowiedni
do jazdy konnej.
- No, teraz mogę
spokojnie ruszać
na podbój Dzikiego Zachodu!
Ponieważ jednak Dzikiego Zachodu
Mimi nie znalazła
(pewnie gdzieś się zawieruszył ;)
ruszyła na podbój...
...równie dzikiej kuchni ;)
Planeta małpich kosmitów :P
Dziś wyjątkowo
śnieg Mileny nie szczypał ;)
I nawet na nim usiadła ;)
I nawet się uśmiechała ;)
A w sobotę wybrała się Mimi
na sanki nad rzeczkę...
...gdzie opodal krzaka
spotkała psiego dziwaka :P
...co za śniegiem przepadał...
...i się nim zajadał ;)
Piesek był prawdziwie szalony.
Bardzo-bardzo szalony ;)))
Tego dnia Mila spotkała
jeszcze wiele psów,
ale zdecydowanie bardziej...
przyziemnych ;)
A Mimi zdecydowanie bardziej
gustuje w SZALEŃSTWIE! ;)
[Dlatego tak dobrze
rozumie się z tatą :P]
Jednak nawet tato
jest czasem pomysłami Mili...
...nieco zaskoczony...
...a Mila w rezultacie - obrażona :)))
Tymczasem wracając już do domu
Mila natknęła się
na pewną śnieżną osobliwość ;)
Która tak bardzo jej się spodobała...
...że tato poczuł się zazdrosny...
...i postanowił oczarować córkę
swoją własną ...
osobliwością ;)
A w niedzielę
z saneczkami...
...i tatą odwiedziła Mimi...
...Jordana...
...Rejtana...
...i bałwana...
...za którym udało jej się zrobić
najprawdziwsze
BUM-...
...-BAM ;)
[Całe szczęście tata był w pobliżu
i uratował Lenkę]
Styl mamy
jest zupełnie inny...
...niż styl taty ;)
Ptaki zimą.
[Prawie negatyw ;)]
Z okazji walentynek
Mimi zażyczyła sobie
kołysanie w starym foteliku.
Skończyło się drzemką,
oczywiście ;)
Bałwany są dobre dla dzidziusiów.
Prawdziwy twardziel
robi ze śniegu Bukę! :P
...a potem zaczepia przechodniów...
...ale wiadomo -
z taką Buką za plecami
nikt Mimi nie podskoczył...
...więc to ona podskoczyła -
na ławeczkę...
...i stały tak z Buką
wpatrzone w dal...
...i całe osiedle należało dziś do nich :P
[A potem codziennie na osiedlu
przybywała nowa Buka,
aż powstał prawdziwy bukowy gang.
Niestety, szybko został rozbity - a ściślej roztopiony - przez zbliżającą się wiosnę :P]
Żadna Buka nie była Mimi straszna,
ale Bałwan - w dodatku nie swój,
to już zupełnie co innego.
Przechodząc obok
lepiej nie spuszczać go z oka :P
Jednak największym zagrożeniem
dla bukowego gangu
okazała się niebieskooka krowa.
Nawet Mimi nie odważyła się
do niej zbliżyć ;)
Dziś pojechała Mimi odwiedzić misie.
Ciągle jednak miała wrażenie,
że ktoś ją śledzi...
Nie przejmując się tym zbytnio
Mimi przywitała się grzecznie
(po ziomalsku, oczywiście)
z każdym misiem.
Ponieważ zawartości szafy
groziło poważne
niebezpieczeństwo...
...ciocia postanowiła
odwrócić milenkową uwagę...
lustrem ;)
...co okazało się bardzo skuteczne:P
Dzień bez głupiej miny
byłby stracony :P
Lustro jednak zostało wkrótce
zakoszone
(w języku mamy i cioci Oksany:
zajumane :P)
...a winowajca ukrył się
w - również zajumanej cioci - czapce :P
A tymczasem w weekend
odwiedziła Mimi Ninę.
Zawarła tam nową znajomość...
...z 'papupą' :P
A u Niny jak zwykle było
wesoło...
...buziaczki...
...śmichy-chichy...
...głupie miny...
...najpraw -
dziwsze...
....gilgotki...
...jednym słowem było:
BUM-BAM :P
A kiedy się już dziewczyny wyszalały
przyszła pora na
PRAWDZIWĄ ZABAWĘ!
Zabaryka -
dowały drzwi...
...i rozpoczęło się polowanie na zwierza!
...który ratował się ucieczką...
...jednak...
...jak widać mało skutecznie :P
A dla zwycięzców -
wycieczka pociągiem...
...w siną dal, czyli 'hen-hen' :P
Po dniu pełnym wrażeń
ciocia Basia nawet nie zauważyła,
że tego wieczoru...
...ktoś został nabity w butelkę :P
Natomiast w niedzielę
Mimi odwiedziła ZOO...
...a w nim kuzynów bliższych...
...i dalszych :P...
Bardzo podobał jej się tam
pewien rogacz...
...dopóki nie podszedł zbyt blisko :P
Tato filmował wszystkie zwierzęta,
ale najładniej pozowała pewna koza...
...która jednak okazała się być
po prostu głodna :P
Sympatię Mimi zdobył również
milu :P
...a także wielbłąd...
A jak już Mimi trochę zmarzła,
to poszła odwiedzić małpy...
...które bardzo jej się podobały...
...a najbardziej mama z dzidziusiem;)
Niektóre małpy okazały się
bardzo towarzyskie...
...jednak ich kuzyni
jakby nieco gburowaci...
A po małpach przyszła pora
na karmienie fok...
...które żeby dostać obiad...
...musiały się nieżle natrudzić...
...wykonując dziwne czynności...
...bardzo dziwne :P...
Nie wszystkie jednak mogły się pogodzić
z końcem obiadu :P
W ZOO Milę oczarował również
krokodyl...
...ale prawdziwym hitem
okazały się rybki...
...cóż, w końcu to córka swojego ojca :P
Pierwsza kąpiel słoneczna
w tym roku :P
Ukochany krakowski most Mimi ;)
Można sobie stać
i do woli patrzeć
na przejeżdżające pod spodem
samochody.
Dziś Mimi odkryła,
że boi się koguta
['Mamo, boję oguta!']
...i z wrażenia koniec miesiąca...
przespała :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)