17 grudnia 2014

impreza u kuzynki :)


Jeszcze jesienią wybrała się Mila z Jurkiem
na imprezę :P do kuzynki Lilianki.





 Oczywiście, każdy chciał małą gospodynię
potrzymać na rękach i zrobić sobie z nią pamiątkowe zdjęcie :)







Lila znosiła to dzielnie...

 




 ...jednak do czasu...:P






 Chociaż starał się nie rzucać w oczy :)
również Jurek zgromadził wokół siebie grupkę fanów :)






















 Nie można powiedzieć, żeby i Mila została niezauważona...








...jednak pozowanie do zdjęć wraz z wiekiem
coraz bardziej ją mierzi :P











 Natomiast Lili zachowywała się jak prawdziwa dama
i gospodyni ;P





 ...częstując gości nie tylko pięknym, ale i pysznym tortem.







Impreza była super, 
tylko szkoda, że nie trwała kilka dni :P





8 grudnia 2014

Wybory


Mila bardzo skrupulatnie przeglądała i czytała (!)
wszystkie ulotki wyborcze jakie do nas dotarły
i sama wybrała swojego faworyta w wyborach na prezydenta miasta.
Został nim Łukasz Gibała :)

I tu muszę powiedzieć, że była to JEDYNA ulotka, jaka wpadła nam w ręce,
która nie obrażała mnie, jako wyborcy
swoim niechlujstwem merytorycznym, nieznajomością podstawowych
zagadnień z zakresu psychologii reklamy - tak, tak, bo w końcu kandydaci się reklamują -
czy też infantylizmem (absolutną królową we wszystkich tych kategoriach była
niepodważalnie pani Iwona Chamielec, której ulotka przywodziła na myśl
raczej reklamę salonu kosmetycznego, tudzież portalu matrymonialnego ;)

Abstrahując od mojej oceny kandydatów
jestem dumna z córki, że w ogóle zainteresowała się wyborami,
i że dokonała wyboru na podstawie tego, co przeczytała
(chodziła po domu i powtarzała: " ...mamo, wiesz, bo Gibała wyliczył, że...":P).

I kiedy szliśmy głosować, Mila całą drogę namawiała nas,
żebyśmy głosowali na Gibałę.
Ba, robiła to nawet jeszcze w lokalu wyborczym
(chyba muszę jej dobrze wytłumaczyć, czym jest cisza wyborcza ;P)!

Niestety, ku wielkiemu rozczarowaniu Mili,
Gibała nie wygrał.

I wtedy nasze pomysłowe dziecko postanowiło przeprowadzić wybory jeszcze raz.
Uprawnione do głosowania były trzy osoby -
mama, tata i Mila.
Kandydatów również było troje:
Łukasz Gibała, babcia Ala i nieznana nam Jola.

Ponieważ wiedziałam na kogo głosował milenkowy tata,
chciałam już - nie czekając na oficjalne wyniki -
 dzwonić do teściowej, żeby jej pogratulować...
aż tu nagle okazuje się, że wybory wygrał...Łukasz Gibała!!!

Oczywiście, nie mogłam tego tak zostawić.
Podniosłam krzyk, że wybory zostały sfałszowane
i rozpoczęłam mozolne śledztwo,
by dociec prawdy :)
I oto czego się dowiedziałam.
Tak się złożyło, że wybory zastały tatę podczas wkładania naczyń do zmywarki.
Ponieważ miał brudne ręce, poprosił córkę, 
by w jego imieniu oddała głos na babcię Alę...
Przesłuchując Milę dowiedziałam się natomiast,
że ona usłyszała, że tato powiedział "Gibała"...

:P