Wycieczka na Rynek
wzbogaciła Milę...
...o nowe doświadczenia ;)
W pracy u Cioci Doroty
Mila czuła się nieco...
przytłoczona i zagubiona.
Całe szczęście,
szybko się w tym
biurowym gąszczu...
...odnalazła ;)
Weekend nad Rabą.
Oprócz przerdze -
wiałego kubka...
...znalazła Mila
również trochę ;)
kamieni...
...z których mama
wyczarowała rodzinę ;)
...a nawet...
...dwie rodziny...
...które zapewne by się
jeszcze rozrosły...
...ale o zachodzie słońca
z rzeki wyłonił się Zwierz
i porwał Milę i mamę
do domu ;)
Mila odziana (własno -
ręcznie;)
w starą czapkę, koszulkę taty
i kalosze paraduje po przedpokoju.
Mama: - Wyglądasz, jak chłop
w polu.
Mila: - Nie, jak konik polny!
;)
Mila przeprowadziła dziś
tacie kontrolę biura ;)
Zajrzała w każdy kąt...
...nawet ten, wydawało się,
zupełnie niedostępny ;)
Zachód słońca
podziwiany z nowej kładki...
...okazał się tak fascynujący...
...że aż Milę... zatkało ;P
Mila ma czasem wrażenie,
że ta ciocia Ewa...
...to wcale
nie jest żadnym lekarzem...
...a po prostu Świętym Mikołajem :P
[Ech, jak to się kiedyś marzyło
o posiadaniu Cioci-Z-Ameryki]
Dziś Mila ze swoją ukochana
Kurką
wskoczyły na grzędę...
...by trochę poplotkować :)
Po wizycie u cioci Karoliny Od
Świecącego Globusa ;)
Mila rozmawiała z mamą
o ruchu obrotowym Ziemi
i jego konsekwencjach;)
i stwierdziła co następuje:
- Jak się jej skończą baterie,
to się przestanie kręcić :P
Jesień w pełni.
...o czym Milena informuje
wybranych (!) przechodniów.
Pierwsza w życiu
podróż pociągiem
(na który Mila sama
kupiła bilet:
- Poproszę bilet do Zuzki i Szymka)
;P
Dziękujemy pasażerom
za wyrozu - miałość;)
Następna podróż pociągiem -
nie wcześniej niż za 10 lat :P
Zwiedzanie stolicy rozpoczęła Mimi
od Syrenki ;)
...i Muzeum Techniki.
Muzeum to okazało się
bardzo... osobliwe:P
Każdy znalazł tam coś dla siebie.
I chociaż upilnowanie
Mileny (a raczej eksponatów)...
...graniczyło z cudem...
...to jednak warto było...
pokonać ten niemalże...
...nadludzki wysiłek ;)...
...by zobaczyć na twarzy Mimi
prawdziwą i dogłębną...
fascynację,
kiedy dotarliśmy
do sali komputerowej ;)
Niektóre muzealne eksponaty
-np. pralki...
...były nieco bardziej
przyziemne...
[choć nie wszystkie!;)
...inne zaś nieco bardziej
...odlotowe...
...niektóre nawet bardzo-...
...-bardzo odlotowe :P
W muzeum dzieciaki
otrzymały od sympatycznego pana
po kawałku czystej miedzi...
...z których własnoręcznie
(a w praktyce - przy pomocy rąk
własnych mam ;) mogły sobie
wybić monetę.
I tak oto wizyta w muzeum
wzbogaciła nasze dzieci ;)
Dziewczyny tak sobie siedziały
i dumały, co by tu zrobić...
...aż w końcu Mimi
(z tej bezczynności) oklapła
i trzeba ja było trochę...podlać.
Dzieciakom najwyraźniej
się dziś nudziło...
...a nawet bardzo...
...bardzo...
...baaardzo nudziło ;P
Kolejny dzień i kolejne -
a dokładniej, kolejowe ;)
muzeum.
Były tam różne pociągi -
takie małe...
...takie ciut większe...
...i takie całkiem ogromne.
Wielkość tych ostatnich
zaskoczyła nie tylko
dzieciaki;)
[Choć wrażenie wywołane
na Szymku raczej
nie było pozytywne ;)]
Mimi znalazła się
w swoim żywiole -
schodki...
...pokrętła...
...i składziki na drewno
w lokomo - tywach...
...okazały się
prawdziwym hitem...
...dla dziewczyn, oczywiście,
bo Szymek postanowił
zaczekać na zewnątrz ;)
Ogromne wrażenie zrobił również
na dzieciakach pociąg pancerny-
tak ogromne, że nawet
nie chcieli się z nim
sfotografować;)
Odważyła się tylko Zuzka -
jednak, na wszelki wypadek,
z zasłoniętymi oczami :P
Jak się okazało
ciocia Ania posiada
prawdziwie welofunkcyjny kosz ;)
...czego dowiodła Milena :P
W drodze do Kolonii (polecamy!)
Szymek z Milą postanowili
trochę odpocząć
Po chwili dołączyła do nich
również Zuzka.
Trochę jednak czuła się
przez tych dwoje ignorowana ;)
Wyjrzała Mimi przez okno...
...dojrzała paparazzich...
...zatrzasnęła drzwi i okiennice
...i wróciła do Krakowa :P
Dziś Milena...
...i mama piekły ciasteczka.
...które potem Mimi rachowała...
...układała...
...by w końcu je zjeść ;)
Nie ma co,
w tym roku jesień
nas rozpieszcza ;)
Dziś Mimi sfotografowała
(zupełnie sama ;)
jesień...
...i mamę ;)
W rozmowie z mamą Mila
nie mogła sobie przypomnieć
nazwy pewnego zwierzątka.
Mama: - No, Mimi, kto to tak wolno się porusza?
- Szymek, - powiedziała Mila, po czym
niespiesznie zakończyła miesiąc.
11 listopada 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)