13 października 2013

Zaległości :)


Czerwiec zakończyła Mila wysyłając i rozdając kartki.


Była kartka dla wujka Bartka - Wielkiego Elektryka :)





















...i kartka dla roześmianej Zosi...










...i dla spokojnego Juliana :)










...dla pań przedszkolanek...





































...a także dla pani Barnadetty - instruktorki baletu.



















######################




Natomiast pierwszy dzień wakacji rozpoczęła Mila

od...ospy :P

fot. tato




fot. tato





fot. tato






#######################


...a mama i brzuch :P
od ...szpitala.













############################



 Jednak nie ma tego złego, 
bo w czasie nieobecności mamy 
śniadania Mili (w wykonaniu taty, oczywiście)
wyglądały tak:




fot. tato






#########################






Tata: - Mila, powiedziałaś brzydkie słowo, które, jak wiesz doskonale, jest zakazane, 
wiec w ramach kary usypiasz dziś sama.
Mila: - A jakie słowo, tato, powiedziałam? To, jakie ty powiedziałeś 
jak spaliłeś omlet?


:P





#########################





Największe wakacyjne upały spędziła Mila z dziadkiem i babcią 
w domku na wsi.




A jako, że jest dobrze wychowaną dziewczynką :P
zaprosiła raz prababcię...





 ...by nauczyć ją najskuteczniejszego sposobu...






 ...wyciskania i wyjadania porzeczkowego miąższu...






 ...zademonstrować swoje najgłupsze miny :)






...a także poczęstować agrestem...





...i malinami...





...które oczywiście sama zbierała:)













######################




Tymczasem tata, wykorzystując nieobecność córki :P,
mógł po raz pierwszy od dawna w spokoju porobić sobie muchy :P
















#########################





Poza tym wakacje upłynęły Mili na intensywnym słuchaniu :)


Detektyw Bloomkvist żyje niebezpiecznie
choć to lektura skierowana do starszych dzieci,
okazała się bardzo Milę wciągnąć.
Ku zaskoczeniu mamy Lena potrafiła uważnie śledzić 
wątek kryminalny i zadawać bardzo trafne pytania.
Często też to mama zadawała pytania córce, by sprawdzić, 
czy aby na pewno wszystko dobrze rozumie.








 Zbiór krótkich i prostych opowiadań Dzielna Kajsa
wysłuchała zaś Mila dwa razy pod rząd.
Do tego bowiem, że podczas pobytu na wsi babcia przeczytała jej
prawie całą tę książkę przyznała się Mila
 dopiero, kiedy mama kończyła jej ją czytać :P
Cóż, widocznie była to ciekawa lektura :)

















Madika z Czerwcowego Wzgórza oraz
Madika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza
to lektury w sam raz dla pięcioletnich małych 'łobuzic' :P
Mama, która dzieciństwo spędziła w lesie i na łąkach,
z łezką w oku czytała swojej miastowej :P córce
o tym jak żyją i patrzą na świat jej rówieśnicy
mieszkający na wsi.















I tylko jeden wątek wzbudził zarówno w mamie, jak i nawet w samej Mili (!)
wewnętrzny sprzeciw.
Sprawa dotyczyła postępowania dyrektora szkoły, 
któremu jedna z uczennic ukradła portfel,
a za znalezione w nim pieniądze nakupiła sobie słodyczy.
Za karę dyrektor zażądał od niej przeprosin przed całą klasą,
czego ona nie chciała uczynić.
Wówczas dyrektor zagroził jej klapsem, 
za co został odsądzony od czci i wiary nie tylko przez tytułową bohaterkę książki,
ale również przez jej wykształconych i światłych rodziców.
Mila nie mogła pojąć, dlaczego wszyscy bronią tej krnąbrnej i złośliwej dziewczynki.
Cóż, pomyślała mama, widocznie autorka Madiki... wychowywała się w czasach
kiedy zbyt surowo wychowywano i karano dzieci.
Natomiast współcześni rodzice zdają się mamie
sięgać tej przeciwległej granicy...













Książka Rasmus i włóczęga
również okazała się strzałem w dziesiątkę.
Choć zaczyna się smutno i wzruszająco
(chłopiec, który całym sercem marzy o rodzinie, ucieka z domu dziecka),
czego Mila nie lubi (bo za bardzo przeżywa)
to kończy się szczęśliwie.














 Rasmus, Pontus i pies Toker,
oraz Rasmus rycerz Białej Róży,
 chociaż nie łączy je osoba tytułowego Rasmusa
(zbieżność imion),
to lektury, podobnie jak Detektyv Bloomkvist...
dla starszych dzieci, które lubią wątki kryminalne.
Nie trzeba dodawać, że Mila słuchała z zapartym tchem
(co oczywiście wcale nie przeszkadzało jej
jednocześnie fikać koziołki z sofy :P)
















Mimo, że tak inna od wszystkich pozostałych książek Astrid Lindgren,
Pippi Pończoszanka również skradła serce Mili,
która z początku nie bardzo wiedziała
jak interpretować dziwne wyczyny tej małej dziewczynki.











 Jedyne, co nie spodobało się ani mamie, ani Mili,
to te koszmarne ilustracje.
Niestety, nie pojawiło się chyba nigdy w Polsce wydanie 
z ilustracjami innego autora (a szkoda).

















Baśnie z 1001 nocy
jako kolejną lekturę 
wybrała sobie Mila zupełnie sama.
Mama nie była pewna, czy córka podoła
tej niełatwej i niekrótkiej wersji.
Rzeczywiście, bywały fragmenty, w których rozwlekłe opisy,
czy też zawiłe i długaśne zdania sprawiały, że Milena gubiła wątek
i wtedy mama czytała dany fragment jeszcze raz,
albo też po prostu go streszczała.
















Natomiast zupełnie nie było takich problemów z Malutką czarownicą.
Czyta się ją jednym tchem, jest przyjemna i łatwa,
a jednocześnie porusza dość ważne kwestie.
















Oprócz klasyki zdarzyło się :P Mili
wysłuchać również dwóch książek współczesnych pisarzy.



 O smoku, który lubił krówki
oraz Szymek w krainie Nudzimisiów
raczej nie staną się klasyką literatury dziecięcej,
niemniej jednak dobrze się je czyta,
a do tego (czego nie można powiedzieć np. o wydaniach 
książek Astrid Lindgren;)
są świetnie zilustrowane.





































#########################





Wakacyjne odwiedziny
Juliana - zdystansowanego naukowca,





 

 ...i Zosi - najlepszej przyjaciółki...



fot. tato




 prawdziwej bratniej duszy ;)




fot. tato




 A do tego wszystkiego wspólne spanie całej trójki-
to dopiero była frajda! :)



fot. tato




fot. tato


























#########################





Mama i Mila podczas porannego czesania 
oglądały filmik, na którym kilkuletnia dziewczynka gra na gitarze 
(i miejscami trochę nie trafia z dźwiękami :P).
Mila: - Ta dziewczyna fałszuje!
Ja: - Tak?
Mila: - Tak. Ja się doskonale znam na fałszowaniu.
Ja: - A skąd?
Mila: - Bo już od lat fałszuję na swojej małej gitarce.




fot. tato





fot. tato




##########################





Spacer w okolicach Kopca Kościuszki.



























########################





Któregoś wrześniowego dnia Mila poprosiła mamę
o puszczenie muzyki z "ostrymi gitarami".
Stanęło na płycie "Kill'em all".

Mila: - Mamo, ty weź gitarę elektryczną i będziesz Malmsteenem.
A ja będę Hendrixem, bo moja posklejana gitarka wygląda,
jakbym nią waliła po scenie.

:P


fot. tato




fot. tato





##################


Mila i jej autoportret :)



fot. tato




fot. tato




fot. tato



Tata tylko obrysował leżącą córkę,
a cała reszta to jej własna twórczość.


fot. tato





#########################





Zbliżający się wielkimi krokami październik
nasunął rodzicom myśl o wózku :)
Chociaż po skręceniu wydawało się, 
że ten po Milenie jest w bardzo dobrym stanie...


fot. tato



...to odpowiedzialna starsza siostra :P
postanowiła go na wszelki wypadek
solidnie przetestować...



fot. tato


...nie pomijając również crash testów :P


fot. tato



...które wypadły pomyślnie...
zarówno dla wózka jak i dla ściany :P


fot. tato





#########################



Rano...


fot. tato



...nastroje bywają zmienne...


fot. tato


...bardzo zmienne :)



fot. tato



########################




Tymczasem października zaczął się dla Mili imprezowo-


...urodziny koleżanki z przedszkola...


fot. tato





###########################



...i ślub cioci Agnieszki...


fot. tato

















...na którym Mila spotkała babcię i dziadka ;)


fot. tato


Pogoda...


fot. tato


...i humory dopisały nadzwyczaj! :)


fot. tato




Nawet braciszek nie narzekał
(a przynajmniej Mila nic nie słyszała :P)


fot. tato



Cioci Agnieszce i wujkowi Maćkowi 
życzymy, żeby taką pogodę jak 5.10.2013
utrzymali w sobie do końca świata a nawet dłużej! :P


fot. tato






########################




Z małych dziewczynek, jak wiadomo, wyrastają małe kobietki.
A kobiety, jak również wiadomo, czasem(lub nawet często:P)
się malują.
I Mila postanowiła nauczyć się tej trudnej, ale jakże pasjonującej :) sztuki.







Cóż to jednak za frajda pomalować sobie same powieki -
mają taką maciupeńką powierzchnię!
Poliki, nos, a nawet czoło - to już jest coś!







...a jak się już zapaćka całą twarz,
to zawsze jeszcze pozostaje szyja :P






W końcu trzeba się porządnie przygotować
na powitanie braciszka :P






.