16 sierpnia 2010

Lipiec chorowitek ;)

W przeddzień wyjazdu znad morza
Mimi dała się złapać...










...chorobie
i skorzystała z pakietu
all inclusive
w elbląskim szpitalu ;)











Ani widok z łóżka...
















...ani też z okna
nie były imponujące...














...ale nie było znowu
aż tak ponuro...














...może tylko trochę nudno,
kiedy trzeba było spokojnie leżeć
podczas kroplówki...













...zawsze jednak można było
choć nóżką pomachać...















...bo poza tym Mila nie miała
problemu z zagospoda -
rowaniem czasu -
zabawy strzykawką...











...slalom między łóżkami...
















...telefon do dziadków...
















...czy ciekawy program w TV ;)

I tak przez cztery doby...















...po których Mimi ruszyła
w przerywaną częstymi postojami
(Chcę siku!
na przemian z: Chcę kupkę!...)
drogę do domu.














Jesienny krajobraz
z poprzedniego sezonu...















...zakonser -
wowany w bajorku ;)
cioci Izi.





















Dziś Mimi zajrzała
na Wolnicę...





















...i od razu wpadła w objęcia
jakiegoś z gruba ciosanego
jegomościa ;)














...ależ jej się podobało!:P
















A te zabawki...
















...genialne!...






















...choć niektórym trzeba było
udzielić pierwszej pomocy ;)















Malowanie
Pana Twardowskiego
na kogucie...















...okazało się tak wciągające,
że Mimi zupełnie straciła
poczucie rzeczy-
wistości...












...i ani się spostrzegła
jak znalazła się w labiryncie...














...opanowanym
przez Ptaki-Dziwaki ;)
















Mimi nie mogła się nadziwić -
nie dość, że do góry nogami...














...to jeszcze w wodzie stoi ;)























Dziś nad Rabą mama
podziwiała kamienie...
















...

















...i układała z nich
różne obrazki...
















...niektóre nawet
przypadły Mimi do gustu :P





















Krótki piknik nad Wisłą
w towarzystwie cioci Oksany
(i jeszcze kilku szaleńców
z wędkami:P)


















Pod koniec miesiąca
odwiedziła Mila
pewien cudny domek
z widokiem na Tatry...













...ale przede wszystkim
z widokiem na
Szymka...















...i Zuzkę
(a także na nie ujętą tu
maleńką Natkę)
















Dzieci odniosły się do Leny
dość sceptycznie -
najpierw sprawdzając
stan jej stóp...












...cery...

















...czy paznokci...

















...w końcu jednak
wystawili jej certyfikat:
nadaje się do zabawy
z dziećmi
poniżej 6 roku życia :P













Dziś Mila z Szymonem
spojrzeli w przyszłość
i dojrzeli tam koniec...
miesiąca...




















...postanowili na niego nie czekać...






















...tylko wziąć sprawy
w swoje ręce...






















...i czym prędzej
przejść do sierpnia ;)