4 października 2010

Wrzesień

Sprostowanie
Pod datą 25 sierpnia
zapomnieliśmy umieścić
milenkową laurkę dla Taty,
za co Autorkę, Szanownego Tatę ;)
oraz wszystkich zaintere -
sowanych
bardzo
przepraszamy ;)









Pozazdrościwszy talentu
córce mama postanowiła
również coś... nabazgrać.
Być może za te obrazki
nikt nigdy nie zapłaci
miliona funtów :P...










...ale dla mamy to nie ma znaczenia,
bo oprócz frajdy, jaką miała
przy ich malowaniu,
otrzymała jeszcze pochwałę
od swojej latorośli ;)
A w nagrodę mogła(!) ;)
opowiedzieć Mimi bajkę
o tych ptakach-dziwakach.












4 września miała miejsce premiera
nowego modelu aparatu* - M32...



* - ...choć Niektórzy pomylili go
z czołgiem (!) ;)
[Mateusz, jesteś najlepszy!:P]





...który jednak nie utrzymał się
długo na rynku -
jeszcze tego samego wieczora
został skonsumowany przez
gości wujka Mateusza ;)














Mama portretuje Milę...
















































...a Mila mamę...


















...i Szymka...

















...i Zuzię...















...a nawet Panią Gabrysię ;)





















Zupełnie nowa
zabawa milenkowa-
podrzucanie...













...i czekanie aż spadnie
(na głowę, oczywiście :P)



















Dziś Mila robiła z tatą
kasztanowych kosmitów :)
(foto by tata).

















Ranek. Mimi się budzi.
Mama: Co Ci się dziś śniło?
Mila: Motyl.
Mama: Znowu motyl? A mama z tata
nigdy Ci się nie śnią?
Mila: Śnią.
Mama: To co, śnił ci się dziś tata z mamą?
Mila:Tak.
Mama: I co robiliśmy w tym śnie?
Mila: Hałasowaliście!
:P









Ostatnio Panią Martę
mama widziała
10 lat temu -
na maturze
(rzecz działa się
w byłym woj. zielono -
górskim).







A tu takie spotkanie -
w Białce Tatrzańskiej! ;)
Kto by się tego spodziewał?












Mili Pani Marta bardzo
przypadła do gustu.







































-Mam fajny scyzoryk...
mojego taty.















- To co, machniom? :P




















Mimi: Co pękło?
Mama: Jakiś plastik.
Mimi: Dlaczego?
Mama: Czasem rzeczy pękają.
Mimi: A jakie?
Mama: Różne. Sznurek
często pęka, szklanki pękają, lustra...
Mila: I mama też?
Mama: Nie, Milenko, mama nigdy nie pęka. :P









Weekendowy wyjazd
nad rzeczkę...















...a właściwie bardziej w trawy...

















...które tak się Mili spodobały...

















...że nie chciała z nich wyjść :P























Dziś Mila z mamą
upolowały trochę jesieni ;)














I zrobiły* jesienne róże.




* Mimi dzielnie cięła nitkę
i jeszcze dzielniej przeszkadzała ;)























































Z których zrobiły bukiecik -
żeby ładnie przywitać październik.