Zasmucenie...
...zmartwie - nie...
...a nawet złość...
...a wszystko to pewnie dlatego,że nie miała się w co ubrać :P
I Mila zaprotestowała.
Jednak podczas protestuMila się tak "nazimniła" ;),
że postanowiła
przyodziać się w koc.
Poprotesta - cyjna drzemkabyła nie tylko planowana,
ale wręcz udawana:)
Kryzys i poszukiwania tożsamościtrwają. Dziś Mila była 'Kotem- z-Błękitną-Kokardą'
i tak należało się
do niej zwracać :P
Zamyślona Mila...
...konsumowała sobiebułkę...
...a mama pstrykała...
...i córkę podglądała.
Nie ma jeszcze skończonychtrzech lat,
a już ma swój własny domek
(w dodatku składany i
przenośny!:)
Od rana do wieczora bieganie.
Postój tylko po to,by rzucić mamie
(na jednym wydechu):
"Nie złapiesz mnie! No złap!"
Marzec już na dobre rozpoczęty,więc siadła sobie Mila
by policzyć,
ile to zaproszeń urodzinowych
musi rozesłać.
Wyszło, że sporo ;)
Zaproszenia były różne.Niektórym trafiły się
portrety i autoportrety...
...innym scenki rodzajowe...
...a jeszcze innymscenki mrożące krew w żyłach:P
(ze strachem na wróble
w roli głównej).
Były równieżzaproszenia hipisowskie ;)
... przyrodnicze ...
...ogrodnicze...
...takie bardziej realistyczne...
...i takie bardziej abstrakcyjne:P
Przed-urodzinowe trenowaniedmuchania balonów.
Jeszcze Mila nie zdążyła sięporządnie obudzić...
...i rozbudzić...
...Jeszcze by chciałapoleżeć...
...w ciszy i spokoju...
...a tu już trzeba pozować...
...i uśmiechać się ładnie...
...Ech, trudne jest życieStasia!
(bo dziś Mila jest Stasiem:P)
Sen miłośniczki skrajnościrównież jest... 'skrajny' :P
(fot. by tata)
Jaka matka,taka córka :P
(fot. by tata)
Spodobało się Milenie Alicjilustro...
...ta druga dziewczynka również...
...nawet bardzo...
...więc postanowiła jąstamtąd uwolnić:P
Niestety, nie udało się tego dokonać
(mama przeszkodziła).
Strudzona Mila postanowiłatrochę odpocząć.
Ponieważ jednak wciążktoś jej w tym przeszkadzał
(wstrętny paparazzi;)...
...zabrała Mila swojego Misiai przeniosła się w jakieś
"zaciszne miejsce".
Dziś oglądanie dobranockiw towarzystwie Myszki Mickey.
Kiedy tata wraca do domu...
...radość milenkową...
...słyszą wszyscy sąsiedzi...nawet sąsiedzi sąsiadów
naszych sąsiadów:P
Wieczorne mysie zębów-najpierw swoją ręką...
...a potem ręką mamy.
Na koniec jeszcze tylko kontrolnyrzut okiem -
i można iść spać.
(fot. by tata)
8 marca tato nigdy nie zapominao swoich dziewczynach.
Mila swoją różę najpierwpowąchała...
...a potem postanowiłapoliczyć ilość płatków:P
Dziś Lena wyjątkowoucięła sobie w dzień
krótką drzemkę...
...pewnie po to, by mócwieczorem skupić się
na...
poprawianiutatusiowego rysunku:P
I chociaż tato przywiózłznad rzeki...
...do domu wiosnę...
...to nie przeszkodziło topogodzie kilka dni później
sypnąć śniegiem.
Dziś wieczór dość spokojny...
...bo tata do późna w pracy :P
Najnowsze odkrycie milenkowe-puszczenie baniek ze śliny;)
Mila gdzieś słyszała, że aby byćwygimnastyko - wanym
trzeba się rozciągać :P
Dziś Milena była:potworem...
...co ma ostre pazury...
...miłym kotkiem...
...a nawet żółwiem.
Aż w końcu padła zmęczona(i zdezoriento - wana;).
A tymczasem Milaz entuzjazmem powitała
hotel w Krynicy.



Hotel krył w sobie wiele niespodzianek.Jedną z nich był wielki zielony stół
z kolorowymi kulkami.
Stół (a szczególnie kulki)bardzo się Mili spodobały...
...i tato postanowił nauczyć córkęgrać w bilard.
Córka jednak wolała graćSama! :P
No więc grała.Namęczyła się dziewczyna...
...ale w końcu nie tak łatwopokonać samą siebie :P
Ta skupiono-rozanielona mina oznacza,
że Mila rozmawia
z dziadkiem.
A kto powiedział, żezdejmowanie bluzki jest łatwe?
(fot. by tata)
Dziś na spacerku nad rzekąspotkała Mila takiego oto
zwierza.
Krynica przypadła Mili do gustu...
...jednak nie w każdym calu.
Pan z psem-nie za bardzo.
Sztywniaki - myślała Mila.
Czułości z mamąnigdy za wiele;)
Spacerowała Milenanad Popradem...
...aż dotarła do granicy :P
Obowiązkowy punkt dnia:basen...
...dwa razy dziennie...
...codziennie :P
A na basenie:skakanie...
... 'bąbelkowa - nie się' ;)
...chlapanie...
...i zatapianie taty :P
Dziś przejażdżka kolejką...
...na Górę Parkową.
A na górze -zabawa w chowanego.
I podziwianie wielkiej wieży...
...czyli coś specjalnie dla milenek.(fot. by tata)
A podczas, kiedy Lena podziwiała wieżę,mama podziwiała Lenę...

...i tatę trochę też :P
Góra Parkowa zaskoczyła teżLenę ilością dziwnych maszyn...
... niewiadomego przeznacze - nia.
-Nie mam pojęcia do czego one służą, -rzekła Mila i ruszyła...
...w kierunku kolejki.
W pijalni wód było fajnie...
...ale jednak nic nie zastąpifrajdy basenowej! :)
Dziś było nie tylko pływanie z tatą(i to bez koła, motylków
i krzyków: "Trzymaj mnie,
trzymaj mnie porządnie!")...
...ale nawet skakanie z tatą ;)
Były też próbysamodzielnego nurkowania
połączonego z wyskokami...
...ale troskliwy tatoszybko je ukrócił :P...
...a wkurzona Mila...popłynęła sobie na środek basenu
SAMA! :P
I mało tego, że popłynęła,to jeszcze tam szalała!

...tylko czasem zerkając,czy ją tata nie goni :P
Dziś w programie(oprócz, oczywiście,
dwukrotnej wizyty na basenie;)
Muzeum Zabawek.
"Zwykłe" lalki...
...o dziwo,dość Milę zaciekawiły...
...jednak prawdziwym hitemokazały się maleńkie dzidziusie
w łazience.
W muzeum było wieleciekawych eksponatów...
...wśród nich bardzo naszainteresowały
przezrocza...
...z krótkimiobrazkowymi historyjkami...
...i aparat do ich oglądania - o napędzie... naftowym!
Baaardzo długo podziwialiśmyrównież kolejkę elektryczną...
...którą Mila mogłasama włączać ;)
Mamę urzekło zaśminiaturowe pianino...
...i ruchomy kotniczym z horroru;)
A na koniec -hulajnoga.
Ciężko było oprzeć się
pokusie...:P
A tymczasem nadszedłostatni dzień naszego pobytu w Krynicy.
Zakończony - a jakże! -
wizytą na basenie;)
To było czyste szaleństwo!
Mila pływała górą,a tata dołem...
...potem były wyskoki...
...a na koniec, oczywiście,prysznic.
A tak wyglądała codziennadroga na basen...
...i z powrotem(nie była ona zbyt daleka-
basen był na tym samym
poziomie, co nasz pokój;)
A po basenie -włosów suszenie...
(fot. by tata)
...i w drogę do Krakowa!A po drodze postój -
i kilka głupich min...
...żeby nie było za nudno;)
A tymczasem w Krakowienastąpiły pewne zmiany.
Był budynek -
już nie ma budynku.
Za to jest niebieska sofa...(?)
...która bardzo się Milispodobała...
...jednak nie bardziej...
...niż jej nowy nabytek...
...rowerek!...
...w dodatku ze skrzyneczkąna bagażniku!
26 marcaWłaśnie, kiedy mama
wyciągała z pieca
chleb...
...i bułki...
...pojawili się pierwsi goście.Ponieważ jednak jubilatka
była zbyt zawstydzona...
...goście musieliporadzić sobie sami...
...i otworzyć prezent za nią :P
Kiedy przyszli kolejnigoście...
...Mila wciąż jeszcze czuła sięonieśmielona
("Te wszystkie prezenty
dla mnie?")...
...jednak już nie na tyle,by nie odpakować
podarunku samemu :P
Tort nie wjeżdżał tak długo,że aż niektórzy goście
wystraszyli się, że
tu już nic więcej słodkiego nie będzie
i zaczęli gromadzić zapasy :P
(fot. by tata)
Tort jednak był...i wjechał...
Tort - śmieciarka(tak sobie zażyczyła jubilatka).
Mamy nadzieję, że smakował
lepiej, niżby można przypuszczać...
:P


Żeby nie było-dmuchała tylko Mimi,
tato udawał
(w celu dodania otuchy ;)
A potem tort ciach-ciach...
...i gościom na talerzyki.
Jagódka -głęboko kontemplująca
rzeczywistość...

...Natka -dziecko niemal samo - wystarczalne :)
...Marta -prawdziwa kobietka...
...tajemnicza...
...i dbająca o sylwetkę :P
...muzykujący Mateusz...
...(dziś wyjątkowo)nostalgiczna Nina...
...wszyscy tak różni,ale połączyło ich jedno -
gitara taty milenkowego
(dobrze, że tego nie widział :P)
...posłużyła ona nie tylko do grania:P(oj, dostanie się mamie,
że zamiast gitarę ratować
zdjęcia pstrykała :P)
A tymczasem Milaznalazła sobie
"zaciszne miejsce"
skąd, zajadając paluszki,
mogła wszystkich obserwować:)
Kiedy wyszli ostatni goście(a było to już 27 marca;)
mama poczuła ogromne zmęczenie -
tym dniem i całym dłuuugim miesiącem.
Postanowiła odpocząć.
Do zobaczenia w kwietniu!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz