W czerwcu, niedługo przed zakończeniem roku szkolnego
udała się Mila na swoje pierwsze w życiu wagary.
I to nie byle gdzie, bo na Roztocze.
Największe wrażenie na Mili zrobił kominek,
w którym co wieczór można było palić prawdziwym (!:)) drewnem,
natomiast na Jurku - las dookoła domku.
Ilość drzew przyprawiała go o zawrót głowy ;)
Najbardziej jednak dzieci dziwił...
brak zdziwienia i zachwytu zastanymi okolicznościami przyrody mamy
(cóż, 19 lat z widokiem na taki las -
tylko w innej części Polski - zrobił swoje :)
Mila i Jurek mimo, że miastowi :)
nie nudzili się wcale -
...tyle było fascynującej kory do podziwiania...
...piachu do grzebania...
...drzew do chowania się...
...niezaminowanej psimi kupami ;)
ziemi do siedzenia...
...suchej kory do obrywania...
...szyszek do zbierania...
...wolnej przestrzeni do spacerowania...
...(Samemu! We wszystkich kierunkach! :)...
...i do biegania
(dla tych, którym ciężko chodzić :P)
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz