Na długi majowy weekend pojechała Mila
do Rzeszowa sprawdzić, czy te nowe ciocine tarasy
są odpowiednio duże do biegania...
...i ćwiczenia głupich kroków :)
A z Rzeszowa jeszcze trochę na południe -
odwiedzić ciocie, wujków i poznać dwie kuzynki-
jedną "starą" (ale jakoś dotąd się nie składało...),
a jedną zupełnie "nowiutką" :P
Dla Jurka, oczywiście, wszyscy byli "nowi",
ale nie dawał tego po sobie poznać
i zachowywał się tak, jakby ich znał od lat :P
W odwiedziny do ciocio-wujków pojechała również i ciocia Agata,
która przeszła tam prawdziwą metamorfozę
pod czujnym okiem Mili.
I choć cioci trochę się dłużyło i nudziło...
...to MUSIAŁA :P wykazać się cierpliwością :)
Jednak sądząc po zadowoleniu cioci już "po" -
było warto! :)
[tylko wujek na koniec trochę zmarkotniał -
może mu było smutno, że o jego urodę nikt się nie zatroszczył...:P]