Kiedy za naszym krakowskim oknem
zapachniało wakacjami
ciężko było zatrzymać Milę w mieście...
...i pojechała z dziadkami na wieś...
...a tam istny raj -
szopki, stryszki, zakamarki...
...oraz tysiące ciekawych zajęć...
...(wymyślanych przez Dziadka, rzecz jasna :)
...do tego nieograniczony dostęp do nieograniczonej ilości słodyczy...:P
...i jeszcze wodne szaleństwa...
Czego jeszcze chcieć więcej?
Na pewno nie powrotu do domu:P
Wobec tego, chcąc zobaczyć siostrę,
Jurek musiał pojechać ją odwiedzić.
Ze wszystkich dostępnych Mili atrakcji
Jurkowi dostała się tylko jedna...
...a i to okrojona, bo kąpieli zażywał nie w dużym basenie,
tylko w...milenkowym pontonie :P
Całe szczęście Jerzyk nie jest przesadnie wybredny
i cieszył się od ucha do ucha :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz